Zwyklak #1

wtorek, 22 września 2015

Stało się. Piszę pierwszy post, w którym pokażę swój styl na sobie. Długo się przed tym wzbraniałam. Jestem wstydzioch, nie lubię pozować i odkąd skończyłam liceum, na każdym zdjęciu wyglądam jak pyza (a podobno na studiach się chudnie!). Jednak pomyślałam, że nie ma tego złego, co by nie wyszło na gorsze i może by warto spróbować.


Wpadłam na pomysł, że skoro ja nie umiem się ustawić, a mój D. o aparacie wie tyle, że należy spojrzeć w szybkę i przycisnąć guziczek, to będziemy idealnym duetem do tego typu przedsięwzięcia. W końcu udało mi się go namówić przekupić i voilà – prezentuję Wam pierwsze foteczki na tle ściany i sosny.


Takie zestawy jak dzisiejszy będę publikować w serii Zwyklaki. Jak już pewnie się domyśliliście – będą to stylizacje codzienne. Takie, które wybieram, gdy mam mało czasu na wyjście lub muszę czuć się bardzo wygodnie (wkręcam Was, ja zawsze lubię ubierać się jak najwygodniej…).

Pierwszy zwyklak to jasna melanżowa bluza przeplatana różową grubą nicią (H&M), czarne basicowe spodnie z H&M, moja ukochana kamizelka ze sztucznego szarego futra z Reserved, elegancki naszyjnik z Mohito i skórzane granatowe oxfordki. Wyszło tako:

 bluza, spodnie H&M / futrzana kamizelka Reserved / naszyjnik Mohito / buty no name



 Rozwiązanie zagadki zapowiadającej ten wpis na facebook’u i Instagramie. Tak, pokazuję jeszcze jedną modelkę na naszym „planie” ;)

Jest to zestaw niezwykle uniwersalny – wystarczy, że bluzę zamienię na białą koszulę i już jestem gotowa na wyjście wymagające bardziej eleganckiego stroju :)

Czuję, że tej jesieni nie będę rozstawać się z moim futrzakiem – nawet sztuczne futro jest bardzo ciepłe, a co więcej, dodaje szyku każdej stylizacji. Nic dziwnego, że na jego punkcie oszaleli także projektanci.

A już niedługo kolejny wpis, do następnego! :)


Karbala – odważni Polacy, których nie było

piątek, 18 września 2015

Czasem zdarza się nam pójść do kina. Najczęściej na coś mocnego (i mówię tu o filmie, a nie o wódce pitej ukradkiem, gdy na sali zgasną światła!). Gdy zobaczyłam w tivi relację z premiery Karbali i wywiad z synem Kusego, stwierdziłam że nadszedł czas znowu rezerwować bilety.


Nic na to nie mogę poradzić. Już tacy jesteśmy. Jeśli mamy iść na polski film, to nawet na Walentynki wybierzemy Drogówkę (2013) lub Big Love (2012), a nie jakąś pseudokomedię romantyczną. Przedwczoraj nie było żadnej okazji, ale przecież bez okazji do kina też można iść.

Jak już mówiłam, filmu nie wybraliśmy przypadkowo - mocno zaciekawiła nas fabuła. Jest to historia polskiej i bułgarskiej grupy żołnierzy na misji w Iraku, którzy musieli obronić budynek będący jednocześnie miejskim ratuszem, siedzibą policji i więzieniem przed atakiem islamskich terrorystów. Nic, co napiszę, nie będzie spoilerem, ponieważ film przedstawia autentyczne sytuacje, które zostały opisane m.in. w prasie.


Już pierwszego dnia walk okazało się, że wszystkie drogi do City Hall zostały odcięte i żołnierze, którzy mieli zmienić obrońców ratusza, nie mogą dojechać. Osiemdziesięcioosobowa grupa z zapasami na 72 godziny musiała bronić City Hall przed tłumem uzbrojonych terrorystów aż przez 4 dni. Po tym czasie pokonani dżihadyści wycofali się, a kolejna grupa żołnierzy wraz z zapasami mogła dojechać na miejsce.

Odważna postawa i umiejętności żołnierzy sprawiły, że nie tylko obronili siedzibę władz i miejsce zatrzymań arabskich rebeliantów w Karbali, ale i nie stracili żadnego ze swoich. Niestety, to wielkie zwycięstwo pozostało do niedawna bez rozgłosu, ponieważ w amerykańskim raporcie z bitwy nie uwzględniono ani polskich, ani bułgarskich żołnierzy, a sukces przypisano irackim policjantom. Oficjalnie Polacy byli przecież na misji stabilizacyjnej. Zatrważające jest, że tak bohaterskie czyny zostały wyciszone klauzulą milczenia.


Karbalę oglądałam z ogromnym napięciem i już w trakcie filmu nie mogłam się powstrzymać, aby sprawdzić w wyszukiwarce, czy polscy żołnierze dadzą radę rebeliantom. Podobało mi się, że walki w filmie nie były przekolorowane – jeśli ktoś dostawał kulę, to nie umierał od razu (jak to bywa w amerykańskim kinie akcji), tylko krwawił, krzyczał z bólu, a jeśli dostał poważniej, to jego członki nie leciały w 4 strony świata. Podczas oglądania trudność może sprawić przyzwyczajenie oka do trzęsącej się kamery, ale moim zdaniem taki zabieg jeszcze bardziej przybliża widza do akcji filmu.


Za kostiumy w Karbali były odpowiedzialne Magdalena Jadwiga Rutkiewicz-Luterek znana z przygotowania kostiumów np. do Miasta 44 czy Czasu Honoru oraz Agata Drozdowska. Przed końcowymi napisami zostały pokazane prywatne zdjęcia polskich żołnierzy na misjach i mogę stwierdzić, że kostiumografki rzetelnie odtworzyły prawdziwy wygląd mundurów - niewiele różnią się one od oryginałów.


Karbala ukazała trud polskich żołnierzy na zagranicznych misjach i otworzyła oczy na znaczenie polskiej misji stabilizacyjnej w Iraku, jednak należy pamiętać, że nie jest to film dokumentalny.

zdjęcia: www.filmweb.pl

Lato się skończyło.

wtorek, 15 września 2015


Przez ostatnie kilka dni ciężko było mi się oswoić z myślą, że skończyło się lato. Mimo ugotowanej już w tamtym tygodniu zupy z dyni (która dla mnie jest niezbitym dowodem na nadejście kolejnej pory roku), dopiero wczoraj postanowiłam przywitać jesień. Zapaliłam w pokoju zapachowe świece, rozłożyłam ratanowe kulki z lampkami LED, zrobiłam herbatę z cytryną i usiadłam pod kocem przeglądając wrześniowe magazyny o modzie.


Jesień to pora roku, przed którą zawsze mocno się bronię. Nie lubię tego całego deszczu, mokrych ubrań, noszenia zbędnego balastu (parasola, płaszcza) czy zakładania całkiem zabudowanych butów, które będą jeszcze co najmniej przez miesiąc szorować moje stopy (też tak macie?). Na dworze temperatura zaczyna robić się o wiele niższa niż w sklepach i po wejściu do pomieszczenia czuję się jakby ktoś mnie podgrzewał w piecyku (bo nie lubię nosić kurtki w ręku). Przeżywam też fakt, że jeszcze kilka stopni mniej i w głowie zrodzi się myśl, żeby zacząć wychodzić na zewnątrz w kołdrze.

Jednak czasem w tej polskiej jesieni można odnaleźć trochę piękna. Gdy nie pada deszcz, a na ziemi leżą jeszcze nie przegnite, kolorowe liście. Gdy idę na uczelnię i ciepłe słońce przebijając się przez drzewa, ogrzewa mi twarz. Gdy ulegam mojej płaszczowej szajbie i do zapchanej już i tak szafy trafia nowa peleryna czy płaszcz. Gdy zakładam czarny kapelusz do spółki z poncho i czuję się jak miszczyni jesiennego boho (wiem, cóż za pewność siebie…).

 Ta fotka dostała na insta mnóstwo serduszek, chyba powinnam częściej pokazywać swoje stylówy :D

Jesień przypomina mi, że trzeba zrobić w szafie reorganizację, szybko zanieść do szewca kozaki na zmianę fleków, że nadchodzi czas pisania pracy magisterskiej i że muszę znaleźć długie rękawiczki, bo niedługo mogę wracać do mieszkania z czerwonymi dłońmi.

W tej porze roku jest też coś, co mnie elektryzuje. Długie wieczory skłaniają do spacerów i oglądania kominów, z których leci dym. Albo do zakutania się w gruby sweter i czytania książek ulubionego autora. Jest w tym wszystkim pewna nostalgia, pewien klimat, który czuje się tylko jesienią. I dobrze, że jest ona stosunkowo krótka, porównując do długości pór roku w świecie Westeros. Bo ludzie wciąż potrzebują zmian. Ale to już całkiem inny temat.

Kto zgadnie, ile to lat temu? ;)

Życie na backstage’u, czyli Fashionable East Białystok 2015 od kulis

piątek, 21 sierpnia 2015

Backstage to miejsce, w którym spotyka się wiele kreatywnych zawodów – makijażyści, fryzjerzy, fotografowie, reżyserzy pokazów… ale przede wszystkim modelki, modele, projektanci. To miejsce tętniące życiem i prawdziwością o stokroć bardziej niż wybieg. To nic złego – na wybiegu widzimy końcową fazę pracy sztabu fachowców, performance dla publiczności, kupców i mediów. Ale to na backstage’u można się przyjrzeć detalom ubrań, mozolnej pracy fryzjerów oraz makijażowi modelek i procesowi jego powstawania. To tutaj zobaczymy projektanta pełnego tremy, doglądającego każdego elementu outfitu na modelce, zdenerwowanego modela, który zgubił skarpetkę, czy zestresowane przed samym wyjściem na wybieg modelki.

Lubię być widzem i ze strony kulis, i ze strony wybiegu. Tylko ten, kto był na backstage’u, wie ile pracy muszą włożyć specjaliści, aby pokaz wyglądał profesjonalnie.

Podczas Fashionable East Białystok 2015 zrobiłam za kulisami tak wiele zdjęć, że nie chcę Was zarzucać wszystkimi na raz. Zapraszam na pierwszą część! Mam nadzieję, że poczujecie ten klimat ;)

Modelki podczas makijażu.

 Przed pokazem marki Sax35th by Alicja Czarniecka.

Sylwetki przygotowane do pokazu Pauliny Matuszelańskiej.

 Kolekcja Barbary Piekut, właścicielki polskiej marki MO.YA fashion.

 Ania Laskowska malowana przed pokazem.

Kolekcja Joanny Błażejowskiej-Pecorari, właścicielki francuskiej marki ASKA.

 Selfie „z kija” ekipy obsługującej wydarzenie ;D

Modelki, które brały udział w pokazie Atelier Kikala miały kreatywną charakteryzację. Podziwiam je za wytrzymałość, bo ja zgarniam z twarzy każdy kosmyk, który tylko na niej się znajdzie ;) 

Na backstage’u nawet po pokazie jest gorąco :) Na zdjęciu Lado Bokuchava - szef, główny projektant i dyrektor artystyczny Atelier Kikala z Gruzji. 

Praca fotografa nigdy nie jest nudna! Pozdrawiam serdecznie właściciela obiektywów :)

Przed pokazem Jonathana Liang’a.  

Barbara Piekut po pokazie swojej kolekcji Hidden Treasures. 

Dementuję plotkę, że podobno modelki nie jedzą!;)
Ta urocza dziewczynka prezentowała sukienkę projektu Barbary Piekut, twórczyni marki MO.YA fashion.

Jedna z Bliźniaczek Laskowskich (jak zwykle nie wiem, która:| ) podczas makijażu przed pokazem Mariusza Przybylskiego. 


Cudownie ozdobione bluzy z kolekcji WILD AT HEART Mariusza Przybylskiego zapadną mi w pamięci na długo. 

Nie wiem dlaczego, ale myślę, że jest to najbardziej klimatyczne zdjęcie, jakie zrobiłam podczas FE 2015.

Mam nadzieję, że zdjęcia Wam się spodobały. Wiele zdjęć pojawia się również na moim instagramie oraz fanpage'u, zatem zapraszam serdecznie do śledzenia mnie w sieci na bieżąco! :)

FESTIWAL MAJTEK I BIUSTONOSZY

wtorek, 18 sierpnia 2015

Upał. W telewizji mówią nawet o afrykańskich temperaturach. Po mieście leniwie poruszają się coraz bardziej rozebrani ludzie. Idą do biura, na spotkanie, na zakupy. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni mają niezłą zagwozdkę, co na siebie założyć, gdy na dworze jest ponad 30 stopni. I wtedy właśnie zaczyna się… festiwal majtek i biustonoszy.


Zjawisko spotykane jest szczególnie wśród kobiet. Gdy jest gorąco, pewna część kobiet wciska się w cienkie, opinające pośladki szorty lub spódnice. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że spod tej mniej lub bardziej kuszącej dolnej garderoby przebijają się gumki od majtek. O ile nie mierzi mnie jeszcze odciskający się przez bluzkę tył biustonosza, to jest mi gorzej, gdy przez miasto kroczy dama w obcisłej bluzce z kalafiorami z przodu. Moim zdaniem nic nie psuje outfitu tak, jak koronkowy biustonosz pod wiskozową obcisłą bluzką.


Wiadomo, że w pewnych przypadkach odciskująca się bielizna ma za zadanie zwrócić uwagę mężczyzn. Przebijające majtki czy wysunięty stanik jest sztandarem chętnych, łatwych kobiet i działa na wyobraźnię mężczyzn. Jednak dla mnie nie jest to żadna wymówka. Bieliznę nie bez powodu nosi się pod ubraniem, a nie na wierzchu. Nie jestem w stosunku do mody konserwatywna, ale w tej kwestii sądzę, że widoczna w jakikolwiek sposób bielizna wygląda nieelegancko.

I co w związku z tym?
Kobieta dbająca o styl i klasę powinna starać się dobierać bieliznę do stroju, i to nie tylko latem, ale o każdej porze roku. Nie ważne, czy chodzi o szorty, sukienkę czy spodnie – jeśli są przyległe do ciała, warto zadbać o odpowiednią bieliznę. Poszukiwania najlepiej zacząć od wizyty u brafitterki i dobrania rozmiaru biustonosza, aby pod przyległą bluzką nie było widać wylewających się ze stanika piersi oraz wrzynającego się, za ciasnego obwodu. Kolejnym punktem, na który trzeba zwrócić uwagę, jest krój biustonosza. Pamiętasz dziewczynę, która miała sukienkę bez ramiączek i wystający po bokach dekoltu biustonosz? Na samej studniówce znajdzie się co najmniej jedna taka stylówa. Jeśli lubisz takie sukienki czy bluzki, dobrze mieć w swojej szafie stanik typu bardotka.

Warto zainwestować również w laserowo wycinane lub po prostu bezszwowe majtki (które nie mają gumki na obrzeżach) lub stringi w odpowiednim rozmiarze. Jeszcze jednym rozwiązaniem jest gładka, a nie koronkowa bielizna oraz silikonowy stanik (NIE silikonowe ramiączka).


Na wielkie wyjście można założyć bieliznę wyszczuplającą, ale należy pamiętać, że za ciasne ubrania mogą utrudniać przepływ krwi, co grozi drętwieniem, obrzękami, powstawaniem żylaków, a za ciasne majtki mogą powodować nawet nietrzymanie moczu.

Innym rozwiązaniem na lato jest też noszenie nieprzyległych ubrań z przewiewnych, naturalnych materiałów, takich jak bawełna czy len.

Pamiętaj, że odciskające się majtki czy wystający stanik potrafią zepsuć nawet najlepszy outfit. Warto zadbać o to, aby bieliznę oglądał tylko ten, kto ma ją oglądać. Jestem pewna, że nie jest to pół biura czy miasta. W dzisiejszych czasach jest wiele możliwości, aby dobrać bieliznę do stroju i nie wymaga to od nas przesadnej uwagi.

_________
Na facebook’u napisałam, że wpisu na blogu nie było już 10 dni i jeszcze jeden dzień, a z pewnością skończyłabym jak Cercei Lannister w ostatnim odcinku 5 sezonu Gry o Tron (książki jeszcze nie skończyłam, ale już niedługo!).


Cieszę się, że moja samodyscyplina staje się coraz mi bliższa, mimo że za oknem wciąż ciepło. Życzę Wam, abyście te ostatnie dni lata też wykorzystali produktywnie.

Do następnego! :)

Fashionable East 2015 – dzień 4 – Mariusz Przybylski

piątek, 7 sierpnia 2015

To było coś. Nie… To było COŚ. Pokaz prawdziwego modowego wizjonera. Pokaz kolekcji, obok której nie możesz przejść obojętnie. Zarówno cała oprawa, jak i ubrania zrobiły na mnie ogromne wrażenie (mimo że kolekcja jest już na rynku jakiś czas). Nie bez powodu pokaz Mariusza Przybylskiego zaplanowano jako finałowe wydarzenie. Było po prostu pięknie. Cieszę się, że są w Polsce tak utalentowane osoby jak ekipa realizująca ten pokaz z projektantem na czele.

Świetnym przeżyciem było zobaczenie kolekcji WILD AT HEART na backstage’u. Dzięki temu mogłam przyjrzeć się wszystkim detalom i materiałom naprawdę z bliska.

Natomiast ze sceny zniknęły siedzenia, dzięki czemu widzowie mogli oglądać widowisko tylko z takiej perspektywy, z jakiej ogląda się sztukę w Operze. A gdy pokaz się zaczął… To była magia. Usłyszałam intro, później wypuszczono sztuczny dym, zapaliło się światło i ruszyli modele oraz modelki. 










Zachwyciłam się precyzją azteckich wzorów i mnogością przygotowanych ubrań z tym printem. Cała kolekcja ze sobą współgrała. Zarówno w męskiej, jak i damskiej części kolekcji pojawiły się kurtki, bluzy, bluzki, spodnie czy koszule w ten, można by rzec, psychodeliczny wzór. Nikt obok takich ubrań nie przejdzie obojętnie. Nie da się również pomylić czy zapomnieć jej autora.

Na pierwszy rzut oka druga część prezentowanych ubrań była bardziej stonowana. Jednak dokładnie i symetrycznie naszyte biżuteryjne kamienie mieniły się w tylu kolorach tęczy, że jestem pewna, że każda kobieta chciałaby mieć chociaż jedną rzecz z tego pokazu. Największe wrażenie zrobiły na mnie niekonwencjonalne kroje maxi spódnic. Nosiłabym wszystko (ale nie na raz, chociaż mogłoby to być niezapomniane doświadczenie;). 











Na zakończenie, w obłokach sztucznego dymu, na scenie pojawiły się wszystkie sylwetki z drugiej części pokazu. Światło zmieniło kolor na czerwony. Patrząc w obiektyw aparatu zdziwiłam się, że nagle widzę modeli tylko od kolan w górę. Okazało się, że dla większego efektu wykorzystano jeszcze ruchomą scenę i modele zniknęli z naszych oczu, aby za chwilę znów być widocznym dla wszystkich obecnych. Światło odzyskało zwykły kolor i zaproszony gromkimi brawami, na scenie pojawił się Mariusz Przybylski. Wręczono kwiaty, spadło confetti, znów puszczono sztuczny dym. Jeśli po trzech dniach Fashionable East 2015 ktoś odczuwał niedosyt, to jestem pewna, że po tym pokazie zaspokoił swoje modowe pragnienia.

Widać, że Mariusz Przybylski nie jest projektantem z przypadku. W jego każdej kolekcji widać zaangażowanie, pomysł oraz ogromną pasję i dbałość o detale. To ktoś, kogo projekty warto nosić.

Na dniach wrzucę jeszcze podsumowanie Fashionable East Białystok 2015 i zdjęcia zza kulis! :) Trzymajcie się ciepło (zimno?). Stay tuned!

 
Stylish East © 2012 | Designed by Bubble Shooter, in collaboration with Reseller Hosting , Forum Jual Beli and Business Solutions