Robiąc w październiku jesienne porządki, stwierdziłam, że cudem domykam
szafę. Mimo to, że zastosowałam 5 kroków do funkcjonalnej garderoby. Lubię od
czasu do czasu dokupić nowy ciuch, jakąś chustkę czy naszyjnik, a raczej
niczego się nie pozbywam (przecież wszystko jest takie super i wszystkiego
używam), a wina leży w wielkości szafy w nowym mieszkaniu (tak sobie wmawiam).
Listopad to miesiąc poprzedzający zimowe wyprzedaże, a co za tym
idzie - przytarganie przeze mnie lub
listonosza nowych odzieżowych zdobyczy. Aby nie zapełniać dodatkowo szafy,
postanowiłam, że ten miesiąc będzie miesiącem bez zakupów (no prawie…). Wiedziałam,
że potrzebuję jedynie ciepłego swetra (w liczbie 1) i białego basicowego topu
(również w liczbie 1) i nie przełoży się to jakoś tragicznie na zapełnienie
garderoby. Aby zakupowy odwyk nie był drastyczny, w pierwszym tygodniu
pozwoliłam sobie na kupno swetra, a w drugim koszulki.
Minęło 17 dni, a moja szafa nie wzbogaciła się o nic więcej niż
zaplanowane w październiku 2 rzeczy. Na razie odczuwam same plusy tej sytuacji –
szafa się nie zapełnia, wszystkich ubrań używam częściej, a i na koncie jest
lepiej. Jeśli za 13 dni będę czuła się z tym tak dobrze jak dzisiaj – rozważę nie
robienie zakupów do samych wyprzedaży.
Trzymajcie za mnie kciuki!
Pozdrawiam
Was ciepło,
Paulina Łapińska
stylisheast@gmail.com
źródło zdjęcia: http://lovealwayshannah.files.wordpress.com/2013/10/no-shopping-challenge2.jpg?w=560&h=216
0 komentarze:
Prześlij komentarz